Stracone nadzieje
Tak upłynęły mu – dzień po dniu, noc po nocy -trzy lata oczekiwania na proces. Rozprawa sądowa trwała z przerwami kilka miesięcy, dostarczając okazji do kolejnych wpisów w dzienniku. „Sala rozpraw przypomina jakieś zwariowane biuro, gdzie sprawy plączą się ze sobą i mieszają. Jeden sędzia rozpatruje kilka spraw jednocześnie. Nie pojawiają się wezwani świadkowie. Wtedy sprawa musi być odroczona, na bliżej niesprecyzowany czas”…
W miarę jak płynął czas, Bill Wellman nabierał coraz większej pewności, że po kolejnej wyprawie z więzienia na salę sądową nie będzie musiał już wracać do tego piekła. W jego ocenie i zdaniem jego adwokatów, oskarżenie nie miało w ręku materiału potrzebnego do wydania decyzji skazującej. Upływający czas działał na niekorzyść prokuratora.
W sposób dostrzegalny słabła, a potem stopniowo zanikała, wiarygodność dowodów zebranych przez śledczych. Wpierw testy DNA wykazały, że krew z pokoju i balkonu nie należała do Moniki. A więc w pokoju, gdzie Monika rzekomo otrzymała od męża śmiertelne ciosy w głowę, brakowało śladów krwi. Inne testy DNA nie wykazały, czy pod paznokciami zmarłej były ślady skóry Billa. A skoro tak, to Bill rzeczywiście mógł się poranić podczas wycieczki łodzią, nosząc dzieci po kamienistym stoku. Kilka innych, istotnych szczegółów rzekomej winy Wellmana nie udało się potwierdzić na sali sądowej.
Natomiast obrona przywołała sprawę młodej Amerykanki ze stanu West Wirginia, przebywającej w Moon Pałace akurat w okresie tragedii Moniki. Pewnej nocy została ona zaatakowana w swoim pokoju przez kelnera, który przyniósł z hotelowej restauracji zamówione potrawy. Mężczyzna rzucił ją na łóżko, bez trudu obezwładnił i już zdejmował z niej sukienkę, gdy do pokoju weszła jej współlokatorka. Napastnik zdołał podciągnąć spodnie i uciec. Kelner stracił pracę, a gdy po trzech latach obrońcy Wellmana próbowali ustalić na potrzeby procesu jego aktualne miejsce pobytu, okazało się to niewykonalne.
Być może to on napadł również na Monikę Wellman?
Wątpliwości te okazały się dla sprawy nieprzydatne. Również na nic zdały się nadzieje oskarżonego i jego adwokatów, że sąd oceni materiał dowodowy jako słaby i nieprzekonujący. 12 marca 2015 roku sąd w Cancun wreszcie wydał wyrok: dwanaście lat więzienia!
Czy Bill Wellman będzie wystarczająco silny, by doczekać wolności? Przed nim wiele lat walki o przetrwanie i spoglądanie z głębin tego piekła na życie toczące się zwyczajnie za kratami. Stawia wtedy pytania o sens życia, małżeńskiej zdrady, próby naprawienia błędów poprzez rodzinną wyprawę do Cancun…
Bill Wellman powiedział w wywiadzie telewizyjnym: -Jestem niewinny. Nie mam już nic. Straciłem piękną kochającą Żonę. Od lat nie widziałem moich dzieci. Rozpadło się wszystko…
Helen Cartera, siostra Moniki, w tym samym wywiadzie stwierdziła: – Jeśli on rzeczywiście zabił moją siostrę, niech cierpi w więzieniu. Twierdzę, Że to on był sprawcą, choć ta myśl wcale nie przynosi mi ulgi…