Wąski kanał ściekowy
Poszukiwania Moniki rozpoczęto rankiem, 6 kwietnia, natychmiast po meldunku złożonym przez Billa w hotelowej recepcji i po zawiadomieniu policji. Przed południem mężczyzna zatelefonował do jej sióstr do Los Angeles. Spotkał się z niedowierzaniem i podejrzliwością.
– Monika, moja siostra, miałaby tak po prostu zniknąć? -dziwiła się Helen. – Tak sobie wyszła do sklepu i pozostawiła dzieci na całą noc? To wykluczone! To niemożliwe! Ona nie mogła zaginąć! Monika nie jest z tych osób, które by się gdzieś zagubiły czy pobłądziły. Ona zawsze wie, co się wokół niej dzieje. Nigdy sobie nie pozwała na niefrasobliwość czy nonszalancję, a zwłaszcza wtedy, gdy ma przy sobie dzieci. I to za granicą!
Helen i Aldona przyleciały do Cancun już wczesnym wieczorem i natychmiast przystąpiły do przeszukiwania hotelowych obiektów na własną rękę. Moniki szukał nadal Bill, szukały służby hotelowe i policjanci z psami.
Rankiem 7 kwietnia na zwłoki Moniki natrafił jeden z pracowników hotelu. Znajdowały się kilkadziesiąt metrów od pokoju hotelowego, wciśnięte w wąski kanał ściekowy z metalową klapą, zlewającą się z powierzchnią idealnie utrzymanych trawników.
W tym momencie Bill wypełniał obowiązki ojca, pilnującego w hotelowej restauracji, by dzieci zjadły śniadanie. Do stolika podeszli funkcjonariusze.
– Spodziewałem się wszystkiego, ale nie byłem przygotowany na pojawienie się grupy policjantów z taką wiadomością – wspominał później. – Kazali nam pójść do pokoju, gdzie po upewnieniu się, że dzieci tego nie słyszą, powiadomili mnie o znalezieniu ciała Moniki. Nie od razu dotarło do mnie, o czym mówili. W końcu doszła do mnie ta straszna prawda. Ciało Moniki, mojej żony, wciśnięte w wąski kanał ściekowy… To było akurat w dniu jej 42 urodzin!
Ciąg dalszy artykułu: Spojrzenie zza krat: https://weselnykamerzysta.pl/tag/spojrzenie-zza-krat/